Kto mnie zna, wie, że pałam miłością wielką do prostych brył i nie dla mnie domy ze spadzistymi dachami (chyba, że należące do innych :-)). Zastanawiam się, dlaczego wybieramy domy, gdzie na wyższej kondygnacji nie ma czasami nigdzie prostego sufitu. Oczywiście można powiedzieć, że to właśnie wyzwanie dla mnie jako projektantki, żebym sobie z tym poradziła, ale niezależnie od rezultatów stoi za tym inwestor, który tak będzie mieszkał i taki projekt wybrał. Czy nie ładniej i łatwiej byłoby tak, jak na poniższych zdjęciach? Po co budować kilkusetmetrowe domy, gdzie więcej niż 20% powierzchni jest nieużytkowe? Czy uda się naszym architektom, projektować więcej ergonomicznych i prostych w bryle domów, czy nadal będą powielać projekty rodem sprzed trzydziestu lat? A to moje marzenie............
Wszystkie zdjęcia z:
www.architecturaldigest.com www.carrierandcompany.com/home.php
Rzeczywiście świetny mi tez sie takie bryły podobają!!!Mieszkałam w Australii przez pewien czas i tam sporo jest takich budynków,klimat cieplejszy i przeszklenia jak najbardziej wskazane. U nas pokutuje dworek pod różnymi postaciami czasem patrzeć już nie mogę,naród zachowawczy to na pewno!!!!
OdpowiedzUsuńDokładnie, często takie dworki zostają "unowocześnione" przez właścicieli/ich doradców i powstają dworki-potworki :-), ale tak naprawdę wina nie leży po jednej stronie. To bardzo często profesjonaliści są autorami tych projektów i "sprzedają" je nieświadomym klientom.
OdpowiedzUsuń